Ryzyko śmierci

Gdy traktowane niedbale zwierzę choruje, wiele osób mówi: „- Po co leczyć królika, szczurka - to droższe niż nowy zwierzaczek.” Zbyt rzadko sprzątana klatka (dziecku już się nie chce) cuchnie nieznośnie. Domownicy stwierdzają: „- Nie musimy tego tolerować, zwierzątko przeszkadza, więc pozbędziemy się go.” Wiele sklepów zoologicznych bardzo chętnie przyjmie małe zwierzęta - kłopotliwe prezenty. Na karmę dla węży.

Kot jest niezwykle zwinny i potrafi wejść w nieprawdopodobne miejsca, ale nie zawsze umie się z nich wydostać. Jeśli niefrasobliwy właściciel nie zabezpieczy dostępu do takich miejsc - zwierzak może stracić życie.

Pewien miły człowiek od lat miał kota, którego często widywano na wysokim balkonie. W jakimś momencie kot przestał się pojawiać. Sąsiad zagadnął właściciela: "- Co z kotem?" Zapytany odpowiedział: "- A, wypadł z balkonu. Słyszeliśmy jakiś czas, jak miauczy w krzakach, ale, wie pan... Jakoś nie było okazji zejść na dół. No, a potem kot już przestał..."

Wśród ptaków, trzymanych jako domowi ulubieńcy, jest wiele gatunków. To sprawia, że opieka na poszczególnymi jest zróżnicowana. Nieprzygotowany nowicjusz może łatwo popełnić błąd, groźny w skutkach dla podopiecznego.

Pewien młody człowiek dostał parkę niewielkich papużek. W markecie kupił dla nich jedzenie. Nie wiedział, że te ptaki wyłuskują i zjadają tylko ziarno, a puste łupiny zostawiają w karmniku. Widząc wciąż pełną miseczkę nie dosypywał więcej i zagłodził papużki na śmierć.

Gdy wymarzony prezent staje się niechciany i zostaje oddany - często w pierwsze lepsze miejsce - nie ma wielu szans. Na wsi pies nieprzyzwyczajony do zwierząt gospodarskich będzie je płoszył, polował na kury. Gospodarze szybko go zlikwidują w tradycyjny, miejscowy, okrutny sposób. Powierzony przypadkowej osobie może trafić jako ofiara treningowa do psich walk. A rasowy - do pseudo-hodowli: fabryk tanich piesków, w sam raz na prezenty.

Ze stawu w parku miejskim wyciągnięto utopionego psa. Był modnej rasy, miał droższą, ozdobną smycz i efektowną obrożę. Smycz była obwiązana wokół wyrwanej, dużej płyty chodnikowej. Żeby na pewno nie miał szans...

Nasuwa się myśl, że przypadkowy dręczyciel użyłby jakiegoś sznurka. A właściciel musiał być dumny z pupila (początkowo), planował długie spacery - rasa o dużej potrzebie aktywności - i chciał go ładnie zaprezentować w parku. Gdy pies się u niego pojawił (być może, jako prezent) cieszył się nim. Później, pewnie wymagania podopiecznego lub sama jego obecność, zaczęły przeszkadzać, aż rozczarowany i zniechęcony właściciel postanowił pozbyć się go ostatecznie.

Jak widać, los zwierzęcia-prezentu często jest smutny, chociaż miało ono służyć radości opiekuna. Koniec bywa wręcz tragiczny. Wszystkie wcześniej wymienione zagrożenia dla żywych prezentów - porzucenie, niewłaściwe traktowanie, zaniedbywanie potrzeb, mogą w konsekwencji prowadzić właśnie do śmierci.