Niewłaściwe traktowanie

Właściciel może krzywdzić ulubieńca zupełnie nieświadomie: z powodu własnej ignorancji lub ogólnie niewłaściwego stosunku do zwierząt.

Dodatkowo zwierzak wręczany jako prezent już przez ofiarodawcę jest uprzedmiotowiony.  Obdarowana osoba może więc także, podświadomie, odnosić się do pupila przedmiotowo i "rozgrzeszać się" z zaniedbań wobec niego.

Pewna rodzina dostała w prezencie szczenię. Nie spodziewając się tego, niewiele wcześniej wzięła już psa, o czym darczyńca nie wiedział. Domownicy mówili między sobą: "- Ten szczeniak nie jest nam potrzebny, ale przecież prezentów się nie oddaje, to niech już zostanie." Gdy szczenię dorosło - była to suka - pies współmieszkaniec pokrył ją (przez nieuwagę opiekunów). Był od niej większy i szczenięta okazały się za duże, aby suczka mogła je urodzić swoimi siłami. Umarła w wyniku wycieńczenia. Domownicy stwierdzili: "- To nie nasza wina. Nie mieliśmy czasu się nią zajmować."

Poważne następstwa mogą mieć miejsce także, gdy głównym opiekunem zostaje dziecko, a dorośli w niewielkim stopniu nadzorują jego zaangażowanie w opiekę.

Starszy nastolatek dostał wymarzonego szczeniaka. Wkrótce piesek trafił czasowo na przechowanie do innego domu, gdzie były dzieci w wieku około 10 lat. Zachwycone, bawiły się z nim całymi dniami, a rodzice byli zadowoleni, że dzieciaki mają zajęcie. Gdy szczeniak wrócił do swojego domu okazało się, że teraz boi się dzieci. Lęk narastał, a gdy pies dorósł, przerodził się w agresję. Właściciel oddał psa, jednak kolejni opiekunowie sobie z nim nie radzili i zwierzak, przekazywany z rąk do rąk, przepadł gdzieś po drodze.

Małe dzieci mogą być w ogóle niegotowe na opiekę nad delikatnymi pupilami. Nie mają jeszcze takich zdolności poznawczych, aby pojąć perspektywę drugiej strony, a ich rozwój moralny jest mało zaawansowany. W takim wypadku zostawienie dziecka i zwierzęcia sam na sam jest ryzykowne.

Weterynarze apelują: nie kupujcie małych zwierzątek dla małych dzieci! Zwłaszcza po Świętach i Dniu Dziecka do lecznic trafiają gryzonie, króliki, szczeniaczki małych ras i kocięta - z poważnymi urazami, jak złamania kręgosłupa i powikłane złamania kończyn. Często nie ma jak leczyć takiego pokrzywdzonego stworzenia lub koszt jest nie do przyjęcia dla właścicieli. Mówią: „- Dziecko nie chciało nic złego, tylko się bawiło i jakoś tak niezręcznie złapało/upuściło zwierzątko...” I co teraz? Uśpić = uśmiercić nowy prezent, czy pielęgnować pół-bezwładne stworzonko, które ufnie patrzy na opiekunów i cierpi?

Świadome, czy nie, krzywdzenie zwierzęcia zawsze jest dla niego ogromnym stresem.

Osoby bez empatii, można powiedzieć: nieludzkie, są gotowe bez wahania dręczyć stworzenia. Ale bywa, że posuwa się do tego przeciętny właściciel, który początkowo sam by siebie o to nie podejrzewał. Wystarczą tu trwające od dawna problemy z pupilem.

Wszyscy w domu się cieszyli, gdy dostali tego właśnie psa, ale nikt nie miał pomysłu, jak go wychowywać. Niekonsekwentnie traktowany pupil zaczął sprawiać kłopoty. Żeby od nich odpocząć, zamknięto psa na stałe w kojcu. Kłopoty eskalowały coraz szybciej. Wzywani "specjaliści" stosowali brutalną "tresurę" (impulsy elektryczne, bicie, szarpanie), przez co pies stał się niebezpieczny. Wtedy domownicy zdecydowali się go uśpić.